sobota, 15 listopada 2014

Black pomeranian nefral metal \m/

Dzisiaj dla OSM występuje prawdziwa gwiazda, człowiek roku, mistrz makijażu i wybitny propagator fauny i flory pomorza zachodniego!
 Również muzyk grupy nefrometalowej Behemocz ;)

No i oczywiście bohater wszystkich tych, którzy uznają podarcie biblii na scenie, po czym obruszanie się, że kościół go prześladuje za podstawowe wyznaczniki wzoru życiowego

Jako fan zarówno metalu jako gatunku, jak i bardziej ekstrawaganckich podejść do sfery sanctum sam siebie regularnie zadziwiam niechęcią do tego misia. Prawdopodobnie po prostu za mało podpada mi pod muzyka, a za bardzo pod "performera". Nie mówiąc już o grzechu zbyt poważnego traktowania własnego przebrania, które powoduje że z zaskoczeniem spoglądają na niego nawet uroczy poprockowcy, którzy sami nie wierzą w to co nucą ;)
O "artystach", którzy potrzebują szoku prasowego, by reklamować swoje wypociny moją opinię juz znacie :P

Rysunek oryginalny powstał podczas wykładów 24 kwietnia, opublikowany w pierwszej edycji Wykładowych Bazgrołów Tegoż dnia ;)

Na pożegnanie tylko przykład zespołu, który doskonale pojął różnicę między płakaniem o atencję, a melodyjnym półpoważnym black metalem:
Powerwolf- We drink your blood
https://www.youtube.com/watch?v=GpxFUo7oxWM

A ja muszę ogarnąć nowe rysunki, bo powoli staję się blogerem muzycznym, co wobec mojego absolutnego braku jakiegokolwiek słuchu jest conajmniej niekorzystne :D
Jesteście za? Przeciw? Uważacie performance za integralną część wykonania utworu, czy optujecie raczej za muzyką śpiewaną poważnie, nie odrywającą się od rzeczywistości?
Zapraszam do wyrażania opinii i serdecznych kłótni w komentach
Kapucyn Out!



2 komentarze:

  1. Dobra robota Kapucynie. Co do performance - dla mnie jest to oddzielna forma sztuki, która niestety bywa mocno "nadwyrężanana". Nie mam nic przeciwko jakimś street performance typu żonglerzy, brakedance itp. Natomiast tego terminu zaczyna się IMO używać zbyt szeroko - np. nie mogę zrozumieć czemu zaklinanie węża na teledysku jest uznawane za performance, zwłaszcza gdy performerka nie ma o tym bladego pojęcia i używa do nęcenia go bułek zamiast fletu/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego teledysku jeszcze nie widziałem, ale brzmi warty uwagi :D (brzmi warcie?)
      Performance jako wygłupy na scenie muzyków to akurat znaczenie, które od swego czasu się trzyma (nie chcę skłamać, ale chyba już Mick Jagger wspominał o nim jako o głównym powodzie sukcesu tej jego bandy nikomunieznanych nastolatków), używam go też w tym konkretnym kontekście ^^
      Chodzi mi głównie o zespoły, które wychodzą z tradycji "wchodzimy na scenę, gramy co nasze, schodzimy, bierzemy kasę", w tym głównie zespoły "tematyczne", jak choćby głośni Lordi sprzed kilku ładnych lat (och, folk metalu, folk metalu), chociaż podpada tez pod to wszelki twerking, gangnamstajling, ewrydejamszafeling i reszta inwentarza :)
      Akurat "performens" jako nadużywane słowo kojarzy mi się głównie ze sztuką nowoczesną z gatunku "krzyżowanie penisów", czy wysoce abstrakcyjne "facet staje na piedestale i zaczyna się masturbować, poproszę mój dyplom ASP" :D

      Usuń