Znowu czternasty Lutego. Cholera. Przysiągłbym, że mieliśmy
już jakiś, najdalej rok temu. No ale dobra, tradycja jest, święto jest, puby
podnoszą ceny, a do kin i restauracji nawet nie warto dzwonić. Zabukowane na
trzydzieści lat do przodu. Jasna sprawa: generalna idea Walentynek jest
słuszna. Każda okazja jest dobra, żeby wszamać trochę czekolady i zapić nieco
lepszym piwem, niż zazwyczaj. Niestety, w końcu trzeba odnieść się do
oczywistego problemu. Otóż w ten konkretny dzień wypada mieć kogoś po drugiej
stronie stolika.
Jeśli jednak jesteście zaradnymi i zdolnymi ludźmi, szybko znajdziecie luki w definicji, nie wymagającej mianowicie, by druga osoba była całkowicie przytomna. Wykluczyłoby to przecież powszechnie uwielbiane spotkania przy alkoholu i yyy… sałacie. Jeśli naoglądaliście się seriali szpiegowskich, równie chybko przygotujecie sobie chusteczkę do nasączania i odpowiedni specyfik. Alternatywnie, jeśli naoglądaliście się komedii romantycznych. Horrorów. Kryminałów. Komedii kryminalnych. Poważnie, toto jest wszędzie. Ktoś zrobił nawet listę. Dzięki wpływom kultury popularnej, wasz wybór padnie zapewne na trichlorometan, powszechnie zwany chloroformem.
Jeśli jednak jesteście zaradnymi i zdolnymi ludźmi, szybko znajdziecie luki w definicji, nie wymagającej mianowicie, by druga osoba była całkowicie przytomna. Wykluczyłoby to przecież powszechnie uwielbiane spotkania przy alkoholu i yyy… sałacie. Jeśli naoglądaliście się seriali szpiegowskich, równie chybko przygotujecie sobie chusteczkę do nasączania i odpowiedni specyfik. Alternatywnie, jeśli naoglądaliście się komedii romantycznych. Horrorów. Kryminałów. Komedii kryminalnych. Poważnie, toto jest wszędzie. Ktoś zrobił nawet listę. Dzięki wpływom kultury popularnej, wasz wybór padnie zapewne na trichlorometan, powszechnie zwany chloroformem.
I to o nim właśnie będzie dzisiaj mowa. Bo nie o miłości
przecież. Jesteśmy tu w końcu poważnymi ludźmi. Oryginalnie miało być o
historii jego odkrycia i najzajebistszym samobójstwie w historii, ale św
Walenty nie lubi być ignorowany. Także to będzie innym razem, jeśli zechcecie
(pozwalam dać znać, czy zechcecie)
Prawnie zobowiązany jestem wam uświadomić, że uśpienie
wybranki/wybranka serca i narządów
pokrewnych nie jest mile widziane przez państwo. Po przyjacielsku: przez
wspomnianych wybranków też nie. Co jednak o wiele gorsze, po fakcie, odwiedzi
was w więzieniu każdy znajomy anestezjolog i chemik, by bezczelnie wyśmiać
nieudolność waszych zalotów.
Po pierwsze, chociaż chloroform jest cholernie skuteczny,
nawet głęboki do granic wdech nie doprowadzi dorosłego człowieka do
nieprzytomności. Jeśli zaś jesteście w stanie przekonać kogoś, żeby wdychał
podejrzaną szmatkę przez kilka minut, prawdopodobnie poderwalibyście go i bez
chloroformu. A potem i tak udławi się własnym językiem, co w
dziesięciostopniowej skali sukcesu randki leży zaledwie na dwójce, pomiędzy
„wybranka spaliła Twój dom i oskórowała koty”, a „poprosiła o zaznajomienie z
Twoim najlepszym przyjacielem”. Jeśli poćwiczycie wcześniej i doprowadzicie do
udławienia się waszym językiem, skaczecie na skali do piątki, co nie
jest już takie złe.
Po drugie, niepotrzebnie próbowaliście się kryć po możliwie odległych
od domu aptekach, bo synteza chloroformu na własny użytek nie jest przesadnie
skomplikowana. Każdy znajomy chemik odpaliłby wam trochę za dwa piwa. Strukturę
cząsteczkową tez ma elegancką, bo to tylko metan, który zamiast trzech atomów
wodoru ma chlory. Byle licealista by wam to rozrysował.
Jest doskonały |
Po trzecie, stosowanie chloroformu w anestezji traciło na
popularności już pod koniec XVIII wieku, kosztem lepszych środków. Innymi słowy
dostanie się wam za bycie staromodnym, a to zawsze nieprzyjemna rzecz, gdy
próbuje się w nieco awangardowszy sposób nadążać za trendami. Znowu poczujecie
się więc, jak wyrzutki z gimnazjum, które kryją się po kątach ze swoim chloroformem,
gdy bogate dzieci obnoszą się nowoczesnymi anestetykami z kolekcji Armaniego,
czy innej Pumby. Będziecie wiec zobligowani, by zapuścić obrzydliwą grzywkę,
nosić glany, założyć chujorockowy zespół i przywrócić „tato, ty nie rozumiesz”
do swoich najczęściej używanych wyrażeń. A chyba wszyscy zgodnie wolimy, by ten
fragment naszych młodości pozostał martwy. I zakopany gdzieś głęboko.
Preferowalnie za murowaną ścianą.
I to, cholera, grubą.
Preferowalnie za murowaną ścianą.
I to, cholera, grubą.
Po czwarte wreszcie, powszechnie uznaje się za wskazane, by
mężczyzna zaproszony na randkę miał funkcjonujące serce. Kobiety jak wiadomo,
tego organu nie posiadają, co nieco ułatwia sprawę mojej płci i lesbijkom,
które i tak mają z górki. Chloroform, mianowicie, robi na dłuższą metę dość
nieprzyjemne rzeczy z sercem, od arytmii do całkowitego zatrzymania. W 1870
przeprowadzono badania na 80 000 poddanych zabiegom pod anestezją, i
ryzyko poważnych powikłań, lub zgonu po znieczuleniu chloroformem wyniosło ok.
jeden do trzech tysięcy, w porównaniu z powszechnym wtedy eterem siarczkowym,
który miał prawie dziesięciokrotnie mniejszą śmiertelność, choć kosztem nieco obniżonej skuteczności.
Oczywiście, możecie wzruszyć ramionami i stwierdzić, że procentowa szansa na „mission critical failure” jest sporo poniżej marginesu błędu statystycznego i na pewno wam się nie zdarzy. To jednak świadczyłoby, że wierzycie, że macie szczęście w miłości, a wtedy nie czailibyście się z wilgotną szmatką w zaułku po zmroku. Pewnie nie czytalibyście tego tekstu w przeddzień Walentynek, ale co ja tam wiem.
Dodatkowo, jeśli wiadomości z pierwszej pomocy też wynieśliście z Amerykańskiej telewizji, przy resustytacji zastosujecie proporcję dwóch minut usta usta do trzech uciśnięć klatki piersiowej. Albo w ogóle wytrzaśniecie skądś defibrylator i potraktujecie nim asystolię. A wtedy, obiecuję, znajdę was i zabiję, kurwa, śmiechem.
Oczywiście, możecie wzruszyć ramionami i stwierdzić, że procentowa szansa na „mission critical failure” jest sporo poniżej marginesu błędu statystycznego i na pewno wam się nie zdarzy. To jednak świadczyłoby, że wierzycie, że macie szczęście w miłości, a wtedy nie czailibyście się z wilgotną szmatką w zaułku po zmroku. Pewnie nie czytalibyście tego tekstu w przeddzień Walentynek, ale co ja tam wiem.
Dodatkowo, jeśli wiadomości z pierwszej pomocy też wynieśliście z Amerykańskiej telewizji, przy resustytacji zastosujecie proporcję dwóch minut usta usta do trzech uciśnięć klatki piersiowej. Albo w ogóle wytrzaśniecie skądś defibrylator i potraktujecie nim asystolię. A wtedy, obiecuję, znajdę was i zabiję, kurwa, śmiechem.
Ten gif nie ma nic wspólnego z chloroformem i zupełnie mnie to nie obchodzi. |
Po piąte… W sumie, tak tbh nie wiem, czy to faktyczne
przeciwwskazanie. Jeśli zaplanowaliście swoje Walentynki z godnym podziwu
wyprzedzeniem, chloroform mógł się w międzyczasie utlenić po wpływem światła. W
efekcie powstałby Fosgen, wykorzystany jako broń chemiczna podczas pierwszej
Wojny Światowej, którego ofiary szacuje się na około 85 tysięcy. Z jednej strony, śmierć
wybranka/ki jest tutaj praktycznie pewna. Z drugiej strony, jeśli którekolwiek
z was da mi dowody, że skutecznie poderwało na gaz bojowy, ma u mnie piwo.
Gwarantowane. Ba, sam mogę na was polecieć.
Czyli jednak przeciwwskazanie, damn it.
Trzymajcie się ciepło, za co chcecie.
/Kapucyn